W dniu dzisiejszym w Rosji obchodzono ustanowione przez Putina święto – wygnanie Polaków z Kremla i zakończenie „wielkiej smuty”. Święto mocno wymuszone a mające zastąpić rocznicę Rewolucji Październikowej.
Hmmm, skoro ich wygnano to i wcześniej się musieli tam jakoś przybyć :-) A zatem dlaczego niby my nie powinniśmy świętować zdobycia Moskwy?? Ba, nasi zdobywali stolicę Rosji nawet dwukrotnie. Przecież nie mamy w historii Polski wielu doniosłych zwycięstw.
Pierwszy raz pierwszy 20 czerwca 1605 roku kiedy to wprowadzono na tron Dymitra, drugi raz 29 września 1610 roku gdy na Kremlu osadzono polski garnizon.
Zwłaszcza tej ostatniej daty, szkoda bo w zeszłym roku minęła okrągłą 400 rocznica zdobycia Moskwy.
Również milczeniem zbywamy zacną rocznicę hołdu carskiego w Warszawie. Oto bowiem 29 października 1611 roku car Rosji Wasyl Szujski i jego brat Dymitr złożyli pokłon przed polskim królem Zygmuntem III. Zawdzięczamy to hetmanowi koronnemu Stefanowi Żółkiewskiemu, zwycięzcy spod Smoleńska ... tak tego samego Smoleńska :-).
Można by zrobić jakąś historyczną rekonstrukcję orszaku carskiego i ukorzenia się przed polskim królem...
Natomiast data 4 listopada 1612 jest ciekawa z innego względu. Kilka dni wcześniej z Rosjanami podpisano kapitulację, na mocy której Polacy dobrowolnie opuszczą Kreml w zamian oblegający zagwarantują im bezpieczeństwo i swobodne opuszczenie Moskwy.
Widać Polscy nie znali jeszcze pojęcia honor i słowo Rosjanina. Bo oto bowiem spokojnie opuszczających Kreml i niczego nie spodziewających się Polaków zdradziecko zaatakowano i w większości wymordowano. Warto to także przypominać z okazji rosyjskiego święta.
